Gmina Istebna - oficjalna strona

otwórz wyszukiwarkę

Urząd Gminy Istebna

43 - 470 Istebna, Istebna 1000

tel/fax +48 33 8556500

e-mail urzad@istebna.eu

więcej...

menu
Przejdź do strefy turysty
20.09
2021

Uroczystości pogrzebowe śp. Tadeusza Maciejczyka

17 września 2021 w Ustroniu najbliższa Rodzina, Przyjaciele, Znajomi i przedstawiciele Delegacji pożegnali Śp. Tadeusza Maciejczyka- wieloletniego nauczyciela w Istebnej, założyciela klas sportowych i klubu MKS Istebna, człowieka z pasją i wspaniałego sportowca.

Z jego inicjatywy powstały w Istebnej m. in. skocznia, tor saneczkowy, boisko, klub modelarski i wiele innych obiektów i inicjatyw.

Śp. Tadeusz Maciejczyk zmarł w wieku 87 lat.

 

W uroczystościach pogrzebowych udział wzięli m.in.:

- Łucja Michałek- Wójt Gminy Istebna,

- przedstawiciele MKS Istebna,

- przedstawiciele Gminnego Ośrodka Kultury w Istebnej,

- kapela Wałasi,

- dyrekcja i pracownicy ZSP w Istebnej,

- uczniowie różnych roczników klas sportowych z Istebnej,

- sąsiedzi, współpracownicy i przyjaciele.

 

Żona Wanda wraz z Córkami serdecznie dziękują delegacjom za udział w uroczystościach, złożone kwiaty oraz kondolencje.

 

Prochy zmarłego zostały złożone przy dźwiękach góralskiej muzyki i wspólnej modlitwy w grobowcu rodzinnym na cmentarzu katolickim w Ustroniu Centrum.

 

 

WSPOMNIENIA NAJBLIŻSZYCH o zmarłym Śp. Tadeuszu Maciejczyku:

Wspomnienia córki Beaty:

Dziś spotykamy się, aby pożegnać Tadeusza Maciejczyka, urodzonego w Ustroniu w 1934 roku, który przeżył 87 lat.  Tadeusz był znanym i bardzo cenionym nauczycielem i działaczem sportowym związanym z Istebną przez 50 lat.

Tadeusz urodził i wychował się w Ustroniu niedaleko słynnego gniazda bocianów ustrońskich. Matka Tadeusza straciła ojca jak miała roczek i była wychowana tylko przez swoją matkę wdowę. W 1922 Maria wyszła za mąż za Antoniego Maciejczyka, krawca z Hermanic, który później został policjantem. Do dzisiaj nie wiemy dlaczego Antoni nazywał się Maciejczyk, a reszta braci i siostra Maciejczek. Maria pełniła obowiązki gospodyni domowej i pracowała społecznie w Związku Niewiast Katolickich Matek Polek. Mąż Antoni i jej najstarszy syn Leon zginęli w czasie wojny, a Maria pozostała z trójką dzieci Manią, Tadziem i Martusią oraz matką staruszką.

Podczas okupacji Tadeusz uczęszczał do niemieckiej szkoły podstawowej w Ustroniu. Po zakończeniu okupacji chodził do szkoły ogólnokształcącej stopnia podstawowego. W 1948 ukończył tą szkołę z wynikiem bardzo dobrym i we wrześniu rozpoczął dojeżdżać do Państwowego Liceum Pedagogicznego w Cieszynie. Jego przygoda z modelarstwem rozpoczęła się w liceum. Zaraz przed rozpoczęciem pracy w Istebnej w wieku 18 lat Tadeusz został kierownikiem modelarni w Cieszynie. Niestety też wkrótce jego matka umarła po 4 latach choroby na serce. Tadeusz i Marta zostali na utrzymaniu starszej siostry Mani, mamy obecnego tutaj wśród nas Gienka Holeksy. W 4 klasie liceum Tadeusz bedąc urodzonym liderem został kierownikiem klasy sportowej.

Ze względu na brak nauczycieli, którzy zostali wymordowani w czasie wojny, rząd polski szybko kształcił młode pokolenia w liceach pedagogicznych. 19-letniemu Tadeuszowi przydzielono miejsce w Istebnej. Prace zaczął w 1953 roku. Wg opinii dyrektora szkoły podstawowej Tadeusz lubił uczyć matematyki, WF, prac ręcznych i rysunki. Od razy założył pracownię techniczną, w którą włożył wiele wysiłku i inicjatywy. Jego wystawy prac uczniów były wystawiane nawet na wystawach centralnych w Warszawie.

Był też opiekunem gabinetu WF. W szkole zastał 4 pary starych butów i 1 piłkę. Z braku boiska zabierał uczniów na jedyny jako taki równy teren jakim była łąka teraz nazywana POD SKOCZNIĄ. Uczniowie spędzali wieczory w pracowni technicznej, w gabinecie WF przy naprawie sprzętu. Tadeusz zainspirował młodzież swoim entuzjazmem i już po roku jego wychowankowie wygrali igrzyska młodzieży szkolnej. Przed zawodami często przygotowywał narty na zawody. Często też w nocy przygotowywał listy zawodników, listy sędziów, numery dla zawodników organizując zawody narciarskie takie jak Bieg Sylwestrowy czy Bruclik. Oczywiście do pomocy były zaangażowane też małe córki Tadeusza. Wygrane na zawodach przynosiły pieniądze dla klubu MKS i chociaż nowe buty były za ciasne i mało ich było to młodzież nie stała za mięsem w kolejkach, ale za nartami, żeby sobie pobiegać przez kilka minut i dać sprzęt następnemu.  W Międzyszkolnym Klubie Sportowym pierwsze kroki stawiali trzykrotka olimpijka Bernadeta Bocek-Piotrowska, Agata Suszka, ośmiokrotna mistrzyni Polski w biathlonie i trzykrotna medalistka uniwersjad, Ryszard Łabaj, mistrz Polski i brązowy medalista mistrzostw świata juniorów, Liliana Podżorska, uczestniczka MŚ, Andrzej Michałek, wicemistrz Polski, serwisman Justyny Kowalczyk i wiele tu nazwisk by można było wymieniać.  Tadeusz był sekretarzem i opiekunem klubu MKS, który istnieje do dzisiaj i jest prowadzony przez byłych uczniów.

W 1963 ukończył kurs kierowników szkół podstawowych, ale nigdy nie chciał być dyrektorem szkoły, chociaż kuratorzy mu to proponowali wiele razy. Przez 50 lat dyrektorzy szkoły podstawowej w Istebnej pisali same superlatywy nt pracy Tadeusza jako wzorowego i inspirującego nauczyciela.

O Tadeuszu można by napisać grubą książkę i o wszystkim czego dokonał. Dokument, który jego córka Beata znalazła podczas pisania tego przemówienia sumuje wszystko czego dokonał poświęcając swe życie pracy w Istebnej przez 50 lat. Wg opinii dyr. Bieniasa jego praca w sporcie i modelarstwie była uwieńczona wieloma sukcesami w postaci zdobytych przez młodzież medali, pucharów, dyplomów i nagród w skali województwa, kraju i za granicą. W 1966 roku Tadeusz wraz z młodzieżą w ramach pracy społecznej wybudował skocznię tam gdzie dzisiaj odbywają się imprezy istebniaków. Wbrew niedowiarkom w ciągu kilku miesięcy powstała skocznia zbudowana ze starych torów kolejowych gdzie uczniowie wykonywali skoki długości około 25 m. Do budowy toru saneczkowego natchnęła go żona Wanda, która była mistrzynią Polski w saneczkarstwie. Wieczorami po pracy Tadeusz i Wanda formowali długie na 370m koryto ze śniegu, które trzeba było polewać wieczorami kiedy było już bardzo zimno, żeby lód zamarznął. Tor miał 11 zakrętów zabezpieczonych drewnianymi bandami. Postawili też 40 lamp wzdłuż toru co oznaczało, że młodzież mogła trenować wieczorami. Różnica między startem a metą wynosiła 390m, więc sanki można było rozpędzać do prędkości 75 km/g.

Mój tato na tym oczywiście nie poprzestał. Na placu szkolnym przy szkole podstawowej nr 1 wybudował boiska do siatkówki, koszykówki, piłki nożnej i ręcznej, skocznię w dal i wzwyż oraz bieżnię lekkoatletyczną.  Włożył dużo wysiłku i własnych pieniędzy na wybudowanie boiska pod skocznią. W szkole stworzył bazę sportową w postaci zgromadzenia sprzętu takiego jak narty, buty narciarskie, kombinezony, smary, kijki, sanki, sprzęt do lekkoatletyki, wyposażenie obydwu sal gimnastycznych. W 1977 Tadeusz zdał egzamin kwalifikacyjny równoważny wyższym studiom zawodowym w specjalności nauczycielskiej z zakresu wychowania fizycznego. Założył też szkołę sportów zimowych, ale o tym później opowie pani dyrektor szkoły, Danuta Haratyk-Woźniczka, była uczennica. Tadeusz prowadził kółko modelarskie przez 22 lata i w ciągu tego czasu modelarze z Istebnej zdobyli 22 złote medale, wiele srebrnych i brązowych. Jego byli uczniowie przez lata zajmowali się modelarstwem i brali udział w mistrzostwach świata już jako dorośli. Kiedy w 1962 Jan Hubka wystrzelił rakietę to było to takie pierwsze wydarzenie w okolicy.  Maciejczyk sam budował silniki. Z braku materiałów wykorzystywali kij od miotły, papier, brystol, klej własnej produkcji, łuski po nabojach oraz folię po bananach, którą przywoził z Anglii kuzyn Florian Maciejczek. Sami robili mieszankę saletry, siarki i cukru. Rakieta unosiła się na kilka sekund i opadała na spadochronie z folii bananowej. Jedna z rakiet miała 2 metry.

Oprócz modelarstwa i sportu Tadeusz inspirował młodych harcerzy, prowadził zajęcia z gimnastyki akrobatycznej, prowadził obozy letnie nad morzem oraz zimowe na Kubalonce. W 1980 Tadeusz został mianowany nauczycielem dyplomowanym. W 1984 Tadeusz został nagrodzony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski. Był też Laureatem Srebrnej Cieszynianki i wielu nagród.

Mimo, ze ojciec Tadeusza zginął w 1945 roku to dopiero w 1977 udało się doprowadzić do podziału majątku po dziadku, który posiadał dużo ziemi, ale też 8 dzieci, które już w 1977 roku miały swoje dorosłe dzieci.  Po tym podziale Tadeusz i Marta postanowili wybudować bliźniaki  podczas gdy Mania została w domu gdzie Tadeusz się urodził. Tadeusz ze znaną sobie gorliwością przystąpił do dzieła. Razem z żoną Wandą i małymi córkami kopali fundamenty. Tadeusz zrobił 5000 pustaków na dom, wytynkował cały dom, wstawił sam okna i drzwi, zrobił parkiety z 8000 klepek, zrobił 2 łazienki, kuchnię, barierki, płot, zasadził mnóstwo drzew i krzewów owocowych, mnóstwo kwiatów. Uwielbiał robić przetwory. Był też niesamowitym kronikarzem i wszystko dokumentował poprzez robienie zdjęć i pisanie wszystkiego na maszynie. Przed swoją śmiercią spędził 6 tygodni ze swoja córką Beatą i wnuczką Sarą pokazując im swoje kroniki szkolne, kroniki budowy domu i opowiadając swojej wnuczce godzinami o swoim życiu.

Tadeusz chorował od 11 lat, ale w ciągu ostatnich 8 miesięcy jego stan się pogorszył i z wielką determinacją walczył, żeby być samodzielny do końca. Jednak w ostatnich tygodniach żona Wanda wraz z córką Anitą musiały się nim opiekować cały czas.    

Tadeusz został ochrzczony i wychowany w katolickiej rodzinie i zawsze żył według zasad chrześcijańskich tj wierności, uczciwości, pomocy drugiemu człowiekowi, a przede wszystkim swoim oddanym uczniom z Istebnej. Tadeusz modlił się codziennie, a nawet często w nocy. Był kochającym mężem i ojcem. Dbał o rodzinę ciężko pracując całe życie.  

Tadeusz zostawił po sobie ogromną spuściznę - żonę, z która był przez 52 lata, dwie córki Beatę i Anitę, dwie wnuczki Sarę i Kasię, zięcia Davida, siostrę Martę, siostrzeńca Gienka z żoną Danusią, Olę i Jolę, siostrzenicę Danusię z rodziną.

 

WSPOMNIENIA WNUCZKI KATE

Mój dziadek przez wiele lat był zapalonym fotografem i sam robił czarno białe odbitki w łazience w mieszkaniu w Istebnej. Fotografował młodzież na zajęciach sportowych i modelarskich. Po nim przejęłam pasję fotografowania i robienia filmów z moich wielu podróży. Ostatni mój film o Szkocji poświęciłam pamięci mojego dziadka. Codziennie patrzę na jego aparat fotograficzny, który mi podarował wiele lat temu.

Moje ulubione wspomnienie o Dziadku to moment, w którym zaciągnęłam go do sklepu z zabawkami, gdy miałam chyba 4 albo 5 lat. Błagałam go, żeby kupił mi zabawkę Kubusia Puchatka. Mimo wielu odmów w końcu się poddał. Mam tę zabawkę do dziś. To pokazuje, że Dziadek mógł być prawdziwym mięczakiem, kiedy chciał.

Pamiętam, że od urodzenia każdego roku przyjeżdżałam do Polski, niestety nie w tym roku, który miał największe znaczenie. Pamiętam, jak w ogrodzie grałam w siatkówkę i badmintona z Babciᶏ a Dziadek zawsze krytykował moją formę. Chciał tylko, żebym była najlepsza, tak jak on.

Pamiętam, jak Dziadek rozmawiał z każdym nieznajomym na ulicy, którego spotkał. Nieważne, czy był w Anglii, czy w Polsce, po prostu gadał i gadał. Zawsze wydawał się taki wesoły i beztroski.

Pamiętam, jak opowiadał mi historie o wszystkich niesamowitych rzeczach, jakich dokonał w swoim życiu, od wojny, poprzez czasy komunistyczne do przemian jakie nastąpiły w ciągu jego życia w Istebnej. Nadal jestem zdziwiona tym, co udało mu się osiągnąć i ile osób udało mu się zainspirować, włącznie ze mną. Będę za nim tęsknić i żałuję, że nie mogłam się z nim pożegnać po raz ostatni, bo musiałam czekać 3 miesiące na drugą szczepionkę covidową. Teraz też tu nie mogę z Wami być, bo musiałabym być na kwarantannie przez 10 dni w Polsce i 10 dni po powrocie do Anglii. Przylecę jak tylko dostanę certyfikat covidowy.

 

WSPOMNIENIA GIENKA – SIOSTRZEŃCA

Tadek był dla mnie jak drugi ojciec i zawsze mnie inspirował całe życie. Obserwując go przy budowie jego domu sam jako młody człowiek zostałem zachęcony do tego, aby się podjąć budowy domu dla mojej rodziny. Zawsze spotykaliśmy się na różnych urodzinach w naszym domu i Tadek zawsze lubił z każdym rozmawiać. Nigdy nie przypuszczałem, że moja żona i ja będziemy z nim w ostatnich momentach jego życia wspierając Wandzię i Anitkę. Będąc w zakładzie pogrzebowym wybraliśmy z Beatą białą urnę symbolizującą śnieg. Tadek kochał kwiaty i miał ich mnóstwo w ogrodzie, w którym pracował po 8 godzin dziennie będąc już na emeryturze. W wieńcu Beata wybrała mieszane, kolorowe kwiaty symbolizujące jego miłość do przyrody.

 

Wspomnienie o Dziadku Tadeuszu – napisane przez wnuczkę Sarę

Odkąd byłam małą dziewczynką zawsze pamiętam kiedy dziadek mi opowiadał historie o swojej pracy w szkole w Istebnej. Najbardziej uwielbiałam słuchać historie i ogladać wszystkie zdjęcia w albumach dziadka o jego pracy; jak założył szkołę sportową w Istebnej, jak budował skocznię i tor saneczkowy, jak prowadził kółko modelarskie i jak dostał pozwolenie od kościoła, żeby mógł wybudować boisko piłkarskie pod skocznią w Istebnej. Dziadek był ‘legendą’ jak opisał go jeden z byłych uczniów. Dziadek był inspiracją i wzorem do naśladowania dla wielu ludzi i wywarł duży wpływ  w lokalnym regionie i w sporcie, a także na mnie. Dziadek wiele mnie nauczył o życiu, o ogrodnictwie i jak życie wyglądało w ciągu wojny i w czasach komunizmu. Też pamiętam kiedy dziadek mnie uczył jeździć na narty z górki w ogrodzie w moich fioletowych butach do nart i w moim żółtym kombinezonie. Dziadek zawsze poprawiał mój język polski i chciał,  żeby był lepszy. Nie sądzę, żeby kiedykolwiek przestał być nauczycielem!

Zawsze pamiętam, jak na swoich zdjęciach pamiętał imiona wszystkich uczniów i jak dumny dziadek był z ich osiągnięć  kiedy byli uczniami i w ich dorosłym życiu. Od najmłodszych lat kiedy spotykaliśmy jego byłych uczniów, robiło to na mnie bardzo duże wrażenie, że zawsze mówili o moim dziadku z takim podziwem i szacunkiem. Powiedzieli, że chociaż był surowym nauczycielem, to dużo się nauczyli ze względu na jego styl nauczania.

Dziadek był bardzo utalentowanym człowiekiem - umiał pięknie rysować, był świetnym rzemieślnikiem, umiał szyć i haftować. Był bardzo dumny z całej swojej pracy, a zwłaszcza z wybudowanego przez siebie domu w Ustroniu. Uwielbiałam oglądać zdjęcia z jego kroniki budowy domu i widzieć jak wszystko szczegółowo opisał, w tym ilości potrzebnych materiałów i koszty wykonania cegieł. Ten sam szczegół zastosował również w swojej pracy na temat budowy modeli rakiet i drobiazgowo narysował idealne rysunki modeli rakiet w skali, na które zawsze lubiłam patrzeć.

Moim ulubionym wspomnieniem dziadka było to, kiedy miałam około 2-3 lata i karmiłam go frytkami w kuchni – wygłupiał się i udawał, że jest mewą. On próbował ukraść mi frytki z mojej dłoni używając swoich ust. Dziadek zawsze był dowcipny i umiał mnie rozśmieszyć i zawsze miał ulubione słowo “pój, pój”, które wypowiadał kiedy rozmawialiśmy przez telefon.

Zawsze inspirowała mnie jego ciężka praca i poświęcenie czasu i energii do pracy i do budowaniua domu. Dziadek opowiadał mi historie o tym jak wstawał wcześnie nad ranem, aby zacząć przygotowywać się do lekcji. Zarówno on jak i moja babcia wspierali mnie i zachęcali mnie podczas moich studiów medycznych i zawsze mieli wspaniałe słowa rady i mądrości, gdy borykałam się. Oboje zainspirowali mnie do ciężkiej pracy w życiu i nie poddawania się. Będzie nam bardzo brakowało dziadka, ale spuścizna którą pozostawił, nigdy nie zostanie zapomniana.

 

Wspomnienia dyrektora ZSP –Szkoły Podstawowej nr 1 w Istebnej

Są pożegnania, na które nigdy nie będziemy gotowi. Są słowa, które zawsze wywoływać będą morza łez i są takie osoby na myśl o których zawsze zasypie nas lawina wspomnień

Żegnamy dzisiaj wyjątkowego człowieka – nauczyciela, który umiał wpływać na swoich uczniów, inspirować do pracy nad sobą i do wysiłku. Tadeusz Maciejczyk przyjechał do Istebnej w 1953r. miał 20 lat i był pełen entuzjazmu . Uczył wielu przedmiotów, jak to bywało w tamtych czasach, ale to w sporcie odnalazł wielką szansę na rozwój charakterów i umiejętności młodych górali. Nie było nart, sprzętu, pieniędzy, ale to go nie zniechęcało. Załatwiał, zdobywał, wszystko zaczynał od zera i nic go nie było w stanie zatrzymać. Jego upór i determinacja była wszystkim znana.           Szkolił biegaczy narciarskich, którzy wkrótce zaczęli osiągać najwyższe wyniki. Dzięki jego pracy w każdym pokoleniu pojawiali się wybitni sportowcy, którzy do dziś wspominają swojego trenera, uczącego  ich wytrwałości, wysiłku i cierpliwości. Oni wiedzą, że ciężka praca, poświęcenie i determinacja to droga do sukcesu. Powstały klasy sportowe, a 1977 roku szkoła zdobyła miano Szkoły Sportów Zimowych.

Sport nie był jedyną aktywnością Tadeusza. Odkrył w istebniańskich dzieciach zdolności techniczne i prowadził z nimi dodatkowe zajęcia z modelarstwa rakietowego. Młodzi modelarze startowali w barwach Ligi Obrony Kraju i Aeroklubu z Bielska-Białej. Na szczeblu krajowym zdobyli aż 20 medali w mistrzostwach Polski.  Każde rozpoczęcie i zakończenie roku szkolnego było uświetniane pokazem – wystrzałem rakiet.              Kolejne przedsięwzięcia: skocznia narciarska w Istebnej i tor saneczkowy planował wraz z żoną Wandą, która była współautorką tak dynamicznego rozwoju sportów zimowych  w Istebnej. Niewielu wierzyło, że to się uda, a jednak dla Wandy i Tadeusza „chcieć” oznaczało „móc”. W latach sześćdziesiątych powstała i skocznia, a potem także tor saneczkowy, jego inicjatywą była również mała sala gimnastyczna w szkole.

Kolejne były boiska, bieżnie, skocznie do skoku w dal i w wzwyż. Pan Tadeusz był  człowiekiem pełnym energii, któremu praca dla rozwoju dzieci i młodzieży nigdy się nie nudziła. Wcześnie rano można go było spotkać przygotowującego trasy narciarskie na treningi i zawody, a wieczorem w tzw. narciarni przygotowującego sprzęt dla narciarzy.

Był przykładem nauczyciela pełnego zapału, pasji i poświęcenia, wiedział jak rozpalać w młodych ludziach marzenia, jak inspirować do ich realizacji.

Na zawsze pozostaniesz w naszej pamięci.



Dodał: (8116)